2019-01-13

Ewelina Ruckgaber: To praca, w której naraża się życie

0

Aktorka opowiada swojej roli w serialu „Gliniarze”. Co zdradziła? Ewelina Ruckgaber opowiedziała o fenomenie paradokumentu, popularności produkcji, rozpoznawalności i licznych wyznaniach miłosnych. W jaki sposób zaczepiają ją na ulicy prawdziwi policjanci?

- Rola policjantki jest chyba dla pani stworzona!
- Mam silny charakter, jestem temperamentna, więc często bywam obsadzana w rolach mocnych postaci. Twarda policjantka, która nie da sobie w kaszę dmuchać, była więc dla mnie idealna.

- Jak to się stało, że została pani jedyną gliniarką wśród „Gliniarzy”?
- Powiem szczerze, że gdyby to była rola jednorazowa, to bym jej nie przyjęła, ponieważ nigdy nie grałam w paradokumentach. Ale wiedziałam, że jako główna bohaterka mogę zrobić wiele, aby ten serial stał się jednym z najlepszych na rynku.

- Czy zainteresowała panią tematyka?
- Po tym serialu jedno wiem na pewno - nigdy w życiu nie chciałabym być policjantką. To praca, w której naraża się życie. Przekonujemy się o tym w każdym odcinku. Po pierwszym i drugim sezonie miałam tak, że jak wracałam do domu, to cały czas obracałam się za siebie. Zazwyczaj było już ciemno i miałam wrażenie, że ktoś za mną idzie. Zdarza się, że na planie robimy dwanaście scen dziennie, a to czasem dwanaście godzin pracy non-stop. Często mamy zdjęcia nocne i mało sypiamy. A tematy nie są łatwe. Jak później widziałam jakiś cień na bloku, to wydawało mi się, że coś mi grozi. Na szczęście już mi to przeszło i z moją głową wszystko jest w porządku (śmiech).

- Co stoi za sukcesem „Gliniarzy”, których nazwała pani jedną z najlepszych produkcji paradokumentalnych w polskiej telewizji?
- Na szczęście to nie tylko moje zdanie, ale również ludzi, których spotykam (śmiech). Po pierwsze mamy bardzo dobre scenariusze. W pierwszych dwóch sezonach było wiele spraw z przymrużeniem oka. Ale od momentu wybuchu komendy, w którym zginął Robert Barcz (Maciej Sufa), zaczęło się robić poważnie. W trzecim i czwartym sezonie nie ma już zabawnych spraw pobocznych. Jest tylko główna sprawa każdego odcinka, a wątki poboczne to życie prywatne bohaterów. Dzięki temu to fajny kryminalny serial z nutką obyczajowości w tle. Dużo się dzieje i już nie można w trakcie wyjść do kuchni po herbatę, wrócić i spokojnie oglądać dalej. Trzeba się skupić i śledzić akcję. Druga rzecz to montaż. Nie tylko ja go doceniam. Wiele osób pochlebnie się wypowiada na jego temat. Trzecia rzecz to to, że mamy coraz więcej aktorów zawodowych. W obsadzie jest dziewczyna po krakowskiej szkole teatralnej, chłopak po wrocławskiej szkole teatralnej, ja też jestem po wrocławskiej szkole teatralnej. Wiele ważnych postaci to profesjonaliści. Jako aktorzy możemy pomóc odtwórcom, którzy u nas grają, żeby jak najlepiej prezentowali swoje postaci. I to się sprawdza. Jest jeszcze coś bardzo ważnego. My naprawdę się lubimy. Całą ekipą. A praca w zespole, który robi wszystko, żeby sceny były jak najlepsze, to czysta przyjemność. Każdy z nas pracuje na markę tego serialu. Jestem szczęśliwa, że to właśnie oni są moją planową rodziną.

- Jaki ma pani odzew od coraz liczniejszej rzeszy fanów serialu?
- Cudowny! Gdy miałam urodziny, to dostałam tyle życzeń, że trudno to sobie wyobrazić. Co miesiąc potrafię dostać dwieście listów. Dzieci na zajęciach w szkole szydełkują lub wykonują inne prace i mi je wysyłają, robią dla mnie laurki, rysują mnie jako policjantkę. Jest taka dziewczynka, Kaja, która regularnie przesyła mi naszywki. Już nie wiem, co mam z nimi robić (śmiech). To wszystko są świetne pamiątki. Mam całą szafkę w prezentach i listach od dzieci.

- O czym do pani piszą?
- Piszą, że jestem ich ulubioną aktorką, że chcieliby być tacy jak ja… Ale nie chcę o tym mówić, bo aż mi głupio...

- Zdarzają się wyznania miłosne?
- Ojej, tak. I to jest akurat nie za fajne. Bo kiedy to są wesołe wiadomości w stylu „kocham panią”, to jest miło. Ale miałam taką sytuację, że 16-letni chłopak, który udawał 25-latka, strasznie chciał się ze mną spotkać. Próbowałam być dla niego miła, pisałam, że nie mam czasu, że dużo pracuję. A on mi oznajmił, że beze mnie nie ma po co żyć i zaczęło się robić nieprzyjemnie. Tłumaczyłam mu, że zakochuje się w Natalii Nowak, bo nie zna mnie jako Eweliny Ruckgaber. A on mi pisał, że uwielbia mój charakter. To była niezdrowa sytuacja. Ale większość listów jest miła. Podoba mi się, że wiele dziewczynek pisze, że chciałyby zostać aktorkami i pytają, jak dostać się do szkoły teatralnej.

- Jak przebiegają spotkania na żywo z fanami?
- Wystarczy, że wejdę do jakiegoś centrum handlowego. Na przykład ostatnio byłam w sklepie, zebrała się garstka dzieci, które oddzieliły się od rodziców i zaczęły iść za mną. Co się odwróciłam, to one udawały, że patrzą na półki. A jak szłam dalej, to znów słyszałam za sobą tupot małych stóp. Po jakimś czasie nie wytrzymałam, odwróciłam się nagle i one się przestraszyły. Zapytałam: „Chcecie zdjęcie, autograf?”. A one: „Można? Naprawdę?” (śmiech). Generalnie spotykam się z miłym odzewem. Nigdy nie spotkało mnie nic niemiłego na ulicy. Czasem pojawia się hejt w internecie, którego jest i tak stosunkowo niewiele. Dzieciaki kochają ten serial. Wystarczy zobaczyć, co się dzieje, kiedy kręcimy w szkołach. Jak jest przerwa, to wiadomo, że po autografy i zdjęcia ustawi się setka dzieci.

- Jak na serial reagują policjanci? Jakie wystawiają wam recenzje?
- Twierdzą, że to jeden z lepszych seriali paradokumentalnych o ich pracy. I to jest dla mnie bardzo miłe. Poza tym policjanci czasem zaczepiają mnie na ulicy słowami „O, koleżanka z pracy”. To też miłe. Bo wiem, że nie jesteśmy, a przynajmniej ja nie jestem aż tak wysportowana, żeby profesjonalnie podejmować się każdej akcji. Czasem słyszę, że coś robimy nie tak, ale słyszę też pochwały, że dobrze trzymamy broń, dobrze zakuwamy w kajdanki.

- Dlaczego warto oglądać czwarty sezon „Gliniarzy”?
- Jak coś jest dobre, to nie trzeba tego reklamować (śmiech). Czwarty sezon warto oglądać dlatego, że to będzie moim zdaniem najlepszy sezon „Gliniarzy”. I w życiu prywatnym policjantów, i w życiu mojej bohaterki wydarzy się wiele ciekawego. Będą takie historie i zwroty akcji, jakich jeszcze nigdy w tym serialu nie było.

„Gliniarze” w niedzielę o 01:00 w Telewizji SUPER POLSAT.

 

Komentarze